Zrobienie tego zdjęcia mieliśmy w planach już od dawna. To była jedna z tych sesji, którą ciągle odkładaliśmy na później, bo zawsze coś stawało na przeszkodzie. Może to była kwestia znalezienia idealnego miejsca? Może czekaliśmy na odpowiednie warunki atmosferyczne? W końcu woda musiała być idealnie spokojna, a światło jak z katalogu marzeń fotografa. Dopiero niedawno, podczas jednego z leniwych popołudni, stwierdziliśmy, że nie ma co dłużej zwlekać – trzeba po prostu to zrobić.

Poszukiwanie idealnej platformy
Jednym z pierwszych wyzwań było znalezienie stabilnej platformy, na której Dominika mogłaby swobodnie stanąć, Na początku próbowaliśmy z plastikowym wiadrem – pomysł szybko okazał się nietrafiony. W każdej chwili mogło się połamać bądź po prostu przewrócić, co oznaczało, że balansowanie na nim byłoby niemożliwe. Zaczęliśmy więc szukać czegoś, co zapewni większą stabilność.
Wtedy przypomniałem sobie o rozkładanym stoliku campingowym, który trzymaliśmy w garażu. Chociaż wydawał się zbyt duży, to po przetestowaniu go w wodzie okazał się znacznie lepszym rozwiązaniem. Trzymała się dość stabilnie, a to było w tym momencie najważniejsze. Początkowo obawialiśmy się, że platformę będzie widać na zdjęciach, ale finalnie dzięki odpowiedniemu kadrowaniu i grze świateł udało się ją całkowicie ukryć, sprawiając, że Dominika wyglądała, jakby unosiła się na wodzie bez żadnego wsparcia.

Ścigając złotą godzinę
Choć na początku nie było presji czasu, wiedzieliśmy, że najlepsze światło do zdjęć znajdziemy tuż przed zachodem słońca. Wtedy promienie tworzą długie cienie i ciepłe odcienie, które idealnie podkreślają kontury. Spakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy nad pobliskie jezioro, które od dawna uważaliśmy za idealne miejsce do tej sesji. Na miejscu zaskoczyła nas idealna cisza – woda była spokojna, a złota godzina zaczynała powoli otulać całą okolicę.


Moment o zachodzie słońca
Najważniejszym momentem było umieszczenie stolika na wodzie i pomoc Dominice we wspinaniu się na niego. Woda była chłodna, ale stabilność platformy pozytywnie nas zaskoczyła. Kiedy Dominika stanęła na stoliku, wydawało się, jakby stała na lustrzanej tafli jeziora. Platforma delikatnie kołysała się pod jej ciężarem, ale zachowała równowagę. Wyglądało to dokładnie tak, jak sobie wyobrażaliśmy: jakby stąpała po wodzie.



Efekt przeszedł nasze oczekiwania
Po powrocie do domu z niecierpliwością zgrałem zdjęcia na komputer. Rezultat? Lepszy niż mogliśmy się spodziewać. Dominika wyglądała niemalże, jakby naprawdę stała na wodzie, a ciepłe barwy zachodzącego słońca dopełniły całości. Zrealizowaliśmy coś, co długo odkładaliśmy na później, a efekt przerósł nasze najśmielsze oczekiwania.